Nic się nie zmieniło.
Wciąż nucę pod nosem piosenki Myslovitz, chodzę w brudnych
conversach i koszulce z Kurtem, a moje czerwone włosy są znakiem rozpoznawczym
na mieście.
I wciąż mieszkam z Kurko, podziwiam Elizę, pracuję u jej
taty w kancelarii i wcale nie dostał zawału na widok mojego wyglądu.
Nadal uważam moją mamę za panikarę bo dzwoni kilka razy dziennie
z pytaniem, czy wszystko w porządku, a ja zastanawiam się, czy chodzi jej po
prostu o to, czy Eliza zerwała z Bartkiem.
A my udajemy, że nic się nie stało, i może tylko czasem
przygląda mi się dłużej niż powinien, gdy mam smutną lub zatroskaną minę lub
gdy się zamyślę; już nie opowiada mi wszystkiego i coraz rzadziej widuję Elizę.
Pijany, lekko się chwiejąc, woła mnie z balkonu, gdzie stoi
milion puszek po piwie, a na płytkach walają się setki petów.
-Bartuś, co się stało?- delikatnie gładzę jego szorstki
policzek, chociaż obiecałam sobie go nie dotykać, nie mieć z nim żadnego
kontaktu fizycznego. Nie protestuje, tylko wtula twarz w moje włosy, mrucząc
coś niewyraźnie.
-Zdradziła mnie, rozumiesz Zu? Tak po prostu.- nie mogę uwierzyć, że ideał kobiety sypiał z kimś innym niż Bartosz; nie
potrafię sobie jej wyobrazić w niczyich, oprócz bartkowych ramionach.
Nie wiem co powiedzieć, więc klepię go po plecach, powtarzam
ciii, jak jakąś cholerną mantrę i wyzywam Elizę w myślach od najgorszych.
Jakby to mogło w czymś pomóc. Jakby fakt, że została przeze
mnie nazwana dziwką, coś zmieniał.
Kurko odrywa się ode mnie, po to tylko, żeby spojrzeć mi w
oczy. Widzę w niebieskich tęczówkach coś, czego nie umiem określić, a już po
chwili wpycha mi język do gardła, cudownie drażniąc podniebienie; jego dłonie
są wszędzie, na pośladkach, plecach, szyi, piersiach, udach, obojczykach. Dotyk
pali, wywołuje dreszcze i pożądanie.
-Przestań.- odpycham go od siebie, mając świadomość, że
prawdopodobnie chcę tego jeszcze bardziej niż on. Nie mogę jednak, bo nie bawi
mnie bycie zabaweczką i pocieszycielką. Nie jestem damą na usługi i oświadczam
mu to wyniośle, znikając za drzwiami balkonowymi i próbując unormować szalejący
oddech.
-Nigdy tak nie pomyślałem.- słyszę skruszony głos i znów
czuję jego oddech na karku. Szepcę tylko jego imię, a on wkrada się dłońmi pod
moją koszulkę, gładząc brzuch, czym powoduje moje ciche miauknięcie. Czuję że
się uśmiecha, więc odwracam go do siebie, pozwalając na to, by rozpiął rozporek
moich spodni i bezczelnie patrzył na koronkowe majtki, uśmiechając się pod
nosem. Nie za bardzo wiem, co mam robić, bo to trochę dziwne, ładować się w
takie sytuacje z najlepszym przyjacielem, w którym się jest zakochanym, więc
oplatam go nogami, całując zachłannie. Kładzie nas na łóżko, a gdy wreszcie się
od siebie odrywamy, dyszy ciężko; jego dłonie znów błądzą w najczulszych
miejscach, po to aby ściągnąć koszulkę z Kurtem i odrzucić ją gdzieś w kąt; nie
pozostaję mu dłużna i po chwili mogę podziwiać jego wspaniały tors; mogę
jeździć opuszkiem palców po nim, mogę całować umięśniony brzuch, mogę słyszeć
cichy śmiech Kurka, mogę się tym wszystkim rozkoszować.
Niemalże krzyczę, gdy jego palce błądzą w okolicy ud, by po
chwili znaleźć się pod majtkami; widzi moją rozkosz i sprawia mu to niemałą
satysfakcję. Drapię go, piszczę, kopię, a on nic sobie z tego nie robi.
-Przestań.- warczę, a on z uśmiechem ściąga bokserki.
Kochamy się powoli, jakbyśmy byli stęsknieni swoich ciał,
sprawiamy sobie niebotyczną przyjemność, wyrażaną w jękach i cichych zdaniach,
zagłuszonych w obojczyku Bartka, do którego przykładam twarz, a jego plecy
zdobią czerwone pręgi i ślady po moich maleńkich dłoniach.
Rano budzę się wtulona w Kurka, czuję jego dłoń na talii i
unormowany już oddech na szui. Ogarnia mnie poczucie beznadziejności, bo to
zrobiłam jest po prostu niewybaczalne. Przespałam się z nim po to, żeby zwrócił
na mnie uwagę jak na kobietę; po to, żebym mogła poczuć aksamit jego ust i
wszędobylskie dłonie; on zaś zrobił to, aby zapomnieć o Elizie i może był
troszkę pijany. Nie z żadnych pierdolonych, nieodkrytych uczuć. Doskonale
wiedział, że jestem w nim zakochana, ale nie zostawił jej, zachowywał się tak,
jakby nigdy nic się nie stało. Jego obojętność bolała chyba bardziej niż
„spierdalaj”. Dlatego też, chłód emocjonalny postanowiłam wynagrodzić sobie
rozgrzanym Paryżem.
Gdzie się zjebało ? Hmm w końcu się coś dzieje :D Ach, może Zu zrobi mu psikus i ucieknie ?
OdpowiedzUsuńA może on wiedział, co robi? Może on właśnie tego chciał? ; >
OdpowiedzUsuńA Paryż to nie jest dobre miejsce, bo to miejsce zakochanych i jeszcze bardziej dobija.
No a tak poza tym, to dobry seks nie jest zły! ;3
Mam nadzieje, że Zuza tera nie ucieknie. To by nie było dobrym rozwiązaniem, bo ona nigdy nie przestanie kochać Bartka.
OdpowiedzUsuńNo cóż a Bartosz? Nie wiem czy wiedział czy nie wiedział co robi. Jeżeli nie to tylko może mieć pretensje sam do siebie.
Jak już uciekać, to nie do Paryża, tam wszyscy za rączkę chodzą. A ja tam nie wiem co Bartek mógł chcieć, może był pijany i nie pamięta, a może tego chciał. Jedyną rzeczą, której nie popieram było to, że do czasu zdrady Elizy odgrodził się tak jakby od Zuzy. A po Elizie się można było tego spodziewać, nie ma ludzi idealnych.
OdpowiedzUsuńNiechże Zuza nie robi sobie wyrzutów. Czy Bartek chciał, czy nie, przespał się z nią i czasu niestety (a może stety?) nie cofnie.
OdpowiedzUsuńHa, ta cała Eliza od początku wydawała mi się ukrytą pod maską dziwką.
Hej, lubię to tak, jak nucone przez Zu piosenki Myslovitz. Paryż (i Francuzów!) też, ale, cholera, musiała tam zwiać? :<
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, kto ma pierwszy pasem dostać, się, kurde, w chowanego będą bawić.
OdpowiedzUsuńJedno gorsze od drugiego. I co, że teraz znowu ucieknie? A ukarać szczura, jeśli nie zrobił tego z miłości, a nie zwiewać do Paryża. [oszukac-serce]
OdpowiedzUsuńWpadam tu, epicko spóźniona i jest mi trochę wstyd, bo po pierwsze, jeszcze mnie tu nie było, a po drugie - Uszatek mnie trochę interesuje przez Ciebie. Nikt nigdy nie opisał go tak, żebym mogła na niego spojrzeć w TEN sposób. Fuj. Jesteś MISZCZEM. :)
OdpowiedzUsuńJakby nie chciał to by się nie przespał nie? W sumie... to jakoś... ej, niechże ona nie ucieka! Bo on za nią nie poleci... przecie to panikarz jest.
OdpowiedzUsuń