piątek, 21 grudnia 2012

bartosz czwarty


Nic się nie zmieniło.
Wciąż nucę pod nosem piosenki Myslovitz, chodzę w brudnych conversach i koszulce z Kurtem, a moje czerwone włosy są znakiem rozpoznawczym na mieście.
I wciąż mieszkam z Kurko, podziwiam Elizę, pracuję u jej taty w kancelarii i wcale nie dostał zawału na widok mojego wyglądu.
Nadal uważam moją mamę za panikarę bo dzwoni kilka razy dziennie z pytaniem, czy wszystko w porządku, a ja zastanawiam się, czy chodzi jej po prostu o to, czy Eliza zerwała z Bartkiem.
A my udajemy, że nic się nie stało, i może tylko czasem przygląda mi się dłużej niż powinien, gdy mam smutną lub zatroskaną minę lub gdy się zamyślę; już nie opowiada mi wszystkiego i coraz rzadziej widuję Elizę.

Pijany, lekko się chwiejąc, woła mnie z balkonu, gdzie stoi milion puszek po piwie, a na płytkach walają się setki petów.
-Bartuś, co się stało?- delikatnie gładzę jego szorstki policzek, chociaż obiecałam sobie go nie dotykać, nie mieć z nim żadnego kontaktu fizycznego. Nie protestuje, tylko wtula twarz w moje włosy, mrucząc coś niewyraźnie.
-Zdradziła mnie, rozumiesz Zu? Tak po prostu.- nie mogę uwierzyć, że ideał kobiety sypiał z kimś innym niż Bartosz; nie potrafię sobie jej wyobrazić w niczyich, oprócz bartkowych ramionach.
Nie wiem co powiedzieć, więc klepię go po plecach, powtarzam ciii, jak jakąś cholerną mantrę i wyzywam Elizę w myślach od najgorszych.
Jakby to mogło w czymś pomóc. Jakby fakt, że została przeze mnie nazwana dziwką, coś zmieniał.
Kurko odrywa się ode mnie, po to tylko, żeby spojrzeć mi w oczy. Widzę w niebieskich tęczówkach coś, czego nie umiem określić, a już po chwili wpycha mi język do gardła, cudownie drażniąc podniebienie; jego dłonie są wszędzie, na pośladkach, plecach, szyi, piersiach, udach, obojczykach. Dotyk pali, wywołuje dreszcze i pożądanie.
-Przestań.- odpycham go od siebie, mając świadomość, że prawdopodobnie chcę tego jeszcze bardziej niż on. Nie mogę jednak, bo nie bawi mnie bycie zabaweczką i pocieszycielką. Nie jestem damą na usługi i oświadczam mu to wyniośle, znikając za drzwiami balkonowymi i próbując unormować szalejący oddech.
-Nigdy tak nie pomyślałem.- słyszę skruszony głos i znów czuję jego oddech na karku. Szepcę tylko jego imię, a on wkrada się dłońmi pod moją koszulkę, gładząc brzuch, czym powoduje moje ciche miauknięcie. Czuję że się uśmiecha, więc odwracam go do siebie, pozwalając na to, by rozpiął rozporek moich spodni i bezczelnie patrzył na koronkowe majtki, uśmiechając się pod nosem. Nie za bardzo wiem, co mam robić, bo to trochę dziwne, ładować się w takie sytuacje z najlepszym przyjacielem, w którym się jest zakochanym, więc oplatam go nogami, całując zachłannie. Kładzie nas na łóżko, a gdy wreszcie się od siebie odrywamy, dyszy ciężko; jego dłonie znów błądzą w najczulszych miejscach, po to aby ściągnąć koszulkę z Kurtem i odrzucić ją gdzieś w kąt; nie pozostaję mu dłużna i po chwili mogę podziwiać jego wspaniały tors; mogę jeździć opuszkiem palców po nim, mogę całować umięśniony brzuch, mogę słyszeć cichy śmiech Kurka, mogę się tym wszystkim rozkoszować.
Niemalże krzyczę, gdy jego palce błądzą w okolicy ud, by po chwili znaleźć się pod majtkami; widzi moją rozkosz i sprawia mu to niemałą satysfakcję. Drapię go, piszczę, kopię, a on nic sobie z tego nie robi.
-Przestań.- warczę, a on z uśmiechem ściąga bokserki.
Kochamy się powoli, jakbyśmy byli stęsknieni swoich ciał, sprawiamy sobie niebotyczną przyjemność, wyrażaną w jękach i cichych zdaniach, zagłuszonych w obojczyku Bartka, do którego przykładam twarz, a jego plecy zdobią czerwone pręgi i ślady po moich maleńkich dłoniach.

Rano budzę się wtulona w Kurka, czuję jego dłoń na talii i unormowany już oddech na szui. Ogarnia mnie poczucie beznadziejności, bo to zrobiłam jest po prostu niewybaczalne. Przespałam się z nim po to, żeby zwrócił na mnie uwagę jak na kobietę; po to, żebym mogła poczuć aksamit jego ust i wszędobylskie dłonie; on zaś zrobił to, aby zapomnieć o Elizie i może był troszkę pijany. Nie z żadnych pierdolonych, nieodkrytych uczuć. Doskonale wiedział, że jestem w nim zakochana, ale nie zostawił jej, zachowywał się tak, jakby nigdy nic się nie stało. Jego obojętność bolała chyba bardziej niż „spierdalaj”. Dlatego też, chłód emocjonalny postanowiłam wynagrodzić sobie rozgrzanym Paryżem.

___________
Zjebało się jeszcze gorzej, ha. 
Wesołych, czy coś.

10 komentarzy:

  1. Gdzie się zjebało ? Hmm w końcu się coś dzieje :D Ach, może Zu zrobi mu psikus i ucieknie ?

    OdpowiedzUsuń
  2. A może on wiedział, co robi? Może on właśnie tego chciał? ; >
    A Paryż to nie jest dobre miejsce, bo to miejsce zakochanych i jeszcze bardziej dobija.
    No a tak poza tym, to dobry seks nie jest zły! ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje, że Zuza tera nie ucieknie. To by nie było dobrym rozwiązaniem, bo ona nigdy nie przestanie kochać Bartka.
    No cóż a Bartosz? Nie wiem czy wiedział czy nie wiedział co robi. Jeżeli nie to tylko może mieć pretensje sam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak już uciekać, to nie do Paryża, tam wszyscy za rączkę chodzą. A ja tam nie wiem co Bartek mógł chcieć, może był pijany i nie pamięta, a może tego chciał. Jedyną rzeczą, której nie popieram było to, że do czasu zdrady Elizy odgrodził się tak jakby od Zuzy. A po Elizie się można było tego spodziewać, nie ma ludzi idealnych.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niechże Zuza nie robi sobie wyrzutów. Czy Bartek chciał, czy nie, przespał się z nią i czasu niestety (a może stety?) nie cofnie.
    Ha, ta cała Eliza od początku wydawała mi się ukrytą pod maską dziwką.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, lubię to tak, jak nucone przez Zu piosenki Myslovitz. Paryż (i Francuzów!) też, ale, cholera, musiała tam zwiać? :<

    OdpowiedzUsuń
  7. Zastanawiam się, kto ma pierwszy pasem dostać, się, kurde, w chowanego będą bawić.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jedno gorsze od drugiego. I co, że teraz znowu ucieknie? A ukarać szczura, jeśli nie zrobił tego z miłości, a nie zwiewać do Paryża. [oszukac-serce]

    OdpowiedzUsuń
  9. Wpadam tu, epicko spóźniona i jest mi trochę wstyd, bo po pierwsze, jeszcze mnie tu nie było, a po drugie - Uszatek mnie trochę interesuje przez Ciebie. Nikt nigdy nie opisał go tak, żebym mogła na niego spojrzeć w TEN sposób. Fuj. Jesteś MISZCZEM. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakby nie chciał to by się nie przespał nie? W sumie... to jakoś... ej, niechże ona nie ucieka! Bo on za nią nie poleci... przecie to panikarz jest.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga